W trakcie wyprawy na Kilimandżaro na drodze Machame biwakuje się w obozie Barranco. To prawdopodobnie z tego miejsca rozpościera się najwspanialszy widok na masyw Kibo. Gdy prowadzona przeze mnie grupa powoli przygotowywała się do snu w namiotach zachęcony gwieździstą nocą postanowiłem sfotografować najwyższą górę Afryki. Noc była stosunkowo ciepła, przejrzystość wzorowa. Postawiłem aparat na przygotowanych wcześniej kamieniach (nie miałem ze sobą statywu) i po uprzednim manualnym wyostrzeniu wcisnąłem spust migawki. Pech (tak myślałem) chciał, że właśnie w tym momencie z jednego z namiotów wyszły dwie osoby z włączonymi latarkami czołowymi. Pierwsza myśl była taka, że oto naświetlanie fotografii straciło sens – kadr będzie wypalony jak Beata Pawlikowska pisząca kolejną książkę. Jakież było moje zaskoczenie gdy na wyświetlaczu niemal natychmiast (2 procesory w 1DX to nie w kij dmuchał) pojawiła się taka klatka. To było najlepsze zdjęcie jakie zrobiłem tej nocy. Za moimi plecami roztaczał się niezapomniany widok na łunę afrykańskiego miasta Arusha i nieprawdopodobną jak na południową półkulę przystało mleczną drogę. Miałem szczęście. Tak bywa.
Na 2 tygodnie musimy sobie zrobić przerwę z fotograficznymi piątkami bo… wylatuję do Kenii i Tanzanii by na szczyt Kilimandżaro poprowadzić kolejną grupę. Trzymajcie kciuki.
Serdeczne podziękowania dla Oli i Maćka – tych dwóch osób, które latarkami uczyniły tę fotografię wyjątkową. Przypadek? Ponoć nie istnieją!
Aparat: Canon 1DX
Obiektyw: 15mm 2.8 Fisheye
Ogniskowa: 15mm
Czas naświetlania: 30s
Przysłona: 3.2
ISO: 200
Kliknij w zdjęcie żeby zobaczyć powiększenie!